1-2 dzień - Wyprawy rowerowe

Wyprawy rowerowe
Title
Przejdź do treści
Inne wyprawy > Góry Kaczawskie 2013

Wyprawa rowerowa Góry Kaczawskie - 27.04 - 03.05.2013.



Dzień 1: Śmiałowice - Wierzbna - Jaworzyna Śląska - Strzegom - Zębowice 42 km

Wyprawa majowa zaczyna się od deszczowej pogody. Startujemy z miejsca gdzie zostawiliśmy samochód i się wypakowaliśmy. Mała wioseczka jest malowniczo położona, niedaleko Świdnicy - nazywa Śmiałowice.
Ubrani już w rzeczy na deszcz zaczynamy od razu od podjazdów. Widać jesteśmy w nieco górzystym terenie. Sporo tych rzeczy mamy ze sobą, ale jak się okazało później tylko 2 rzeczy mogliśmy uznać za niepotrzebne.
W Jaworzynie Śląskiej odwiedzamy parowozownie, która myśleliśmy jest tylko w Wolsztynie. Wielkościowo są obie bardzo podobne. Ponieważ wyjechaliśmy późno, bo po 15-tej wystawa jest już zamykana.
Kolejne kilometry są już bez deszczu, ale niebo jest szare, lekko wieje wiatr i jest bardzo mokro. W Strzegomiu podziwiamy tutejszy wielki kościół oraz stary zakręcający wiadukt kolejowy położony tuż przy kościele. Tego dnia zaczynamy zjadać moją siatkę ze słodyczami, które uzbierały się w domu po Bożym Narodzeniu i Wielkanocy. Zaczynamy od zająca!
Wyjeżdżając ze Strzegomia podziwiamy ogromną ilość kopalń granitu. Robią niesamowite wrażenie, a krajobraz staje się trochę księżycowy. Dookoła przez moment jest tyle piasku, że gdyby nie zielone drzewa pomyślałbym, że jestem zupełnie w innym kraju. Ale pogoda nie pozwala myśleć gdzie jesteśmy.
Zaczyna się robić późno, szukamy noclegu. Znajdujemy go tuż przy rzece, przy wodospadzie, obok wioski Zębowice. Miejsce spokojne i z boku. Gdy robimy sobie jedzenie zmienia się oczywiście pogoda i zaczyna, padać. Temperatura też nas nie rozpieszcza. W nocy pada.





Dzień 2: Zębowice - Jawor-Legnickie Pole - Złotoryja - Jerzmanice Zdrój - Złotoryja - 68 km

Wstajemy - oczywiście pada, lekko ale pada. Szybko docieramy do Jaworu. Jesteśmy nawet za wcześnie, bo słynny kościół pokoju jest otwierany dopiero od godziny 11, musielibyśmy czekać w deszczu 1,5 godziny, to trochę długo. Gdyby nie ten deszcz. Kościół na zewnątrz jednak też robi wrażenie. Kolejny taki stoi w Świdnicy i tam postanawiamy go obejrzeć w środku.
Krętą, boczną drogą w towarzystwie mżawki docieramy do Legnickiego Pola. Tam zwiedzamy muzeum poświęcone słynnej bitwie. Muzeum jest tak zimne, że my mokrzy marzniemy coraz bardziej.
Po wyjściu postanawiamy się ogrzać, ale nigdzie nie ma przytulnego miejsca do zrobienia sobie ciepłego jedzenia. Zupełnie przypadkiem pytając o ławkę pod dachem przy jakimś budynku ochroniarz tego obiektu zaprasza nas do swoich pomieszczeń. A tam kuchnia, pokój, fotele, łazienka, czego więcej potrzeba. Rozłożyliśmy nasze mokre rzeczy i zrobiliśmy ciepłe jedzenie, herbatę itp.
Po 1,5 godzinnej przerwie, ogrzani pojechaliśmy dalej.
Kolejnym większym miastem do zwiedzania jest Złotoryja. Tam po obiedzie podziwiamy starówkę i tego typu obiekty. Dość opornie wyszło nam szukanie noclegu, który w rankingu był najsłabszy - gdzieś przy oponach między drogą a rzeczką. Oczywiście w nocy pada i do rana nie przestaje.





Wróć do spisu treści