3-4 dzień - Wyprawy rowerowe

Wyprawy rowerowe
Title
Przejdź do treści
Inne wyprawy > Pojezierze Brodnickie i Lidzbarskie oraz kawałek Drwęcy 2014


Pojezierze Brodnickie i Lidzbarskie oraz kawałek Drwęcy - jesień 2014

3. dzień
Noc była chłodniejsza, ponieważ rano jest trochę szronu, a nad jeziorem unosi się dająca tajemniczy klimat mgła. Ognisko także rano na rozgrzewkę, śniadanko i oczywiście herbata z termosu. W tej temperaturze już widać słabą skuteczność kuchenki gazowej, woda długo się gotuje. Oczywiście czekoladki w mleku były…
Tego dnia chcemy dotrzeć nad Drwęcę, gdzie chcemy w okolicy spać. Droga do Górzna jest drogą kamienistą, super nadaje się do testu sprzętu, czy coś puka, lub odpada, odkręca się.
Bocznymi drogami docieramy do ruin zamku w Radzikach. Tam w ruinach zjadamy obiad - spaghetti, i w drogę. Droga do Drwęcy prowadzi przez olbrzymią żwirownię, której wyrobiska bardzo urozmaicają pejzaż. Dookoła jest pełno wody, a maszyny i otaczające je drzewa pięknie się w niej odbijają.
Długo jedziemy przez las i docieramy do idealnego miejsca przy moście nad rzeką Drwęcą. Oczywiście rozpalamy ognisko. Bardzo dobrze, żeśmy je rozpalili, bo temperatura wieczorem znacząco spada. Na krótki rękaw T-shirta ubieramy najpierw bluzę, później kurtki. A do spania jeszcze czapki. A ognisko wieczorem super sprzyja dłuższemu posiedzeniu, bo ciepło.

4. dzień
Rano jak wychodzę z namiotu oczom nie wierzę. Wszystko jest delikatnie białe, pokryte szronem. Rowery, namiot, trawa. A rzeka paruje. Zakładam długie rękawiczki. O czapce nie wspomnę.
Tego dnia rano, wychodzi co ze sprzętu jest dobre, a co wymagałoby doinwestowania. Namiot kolegi jest biały od szronu nawet w przedsionku od środka.
Kuchenka gazowa, to nawet odpalić za bardzo nie chce, robi to z oporem. A płomień taki daje, że stwierdzam, że ognisko szybko trzeba zrobić, aby się rozgrzać, a także rozgrzać nieco otoczenie butli gazowej. Tak też robimy. Od razu palnik zaczyna huczeć, jak należy. Termosy idą w ruch, czekolada z czekoladek także. Jest zimno, ale pięknie i wesoło.
Tego ostatniego dnia zmierzamy już spokojnie do mety, do Wąbrzeźna. Ale po drodze, oglądamy jeszcze pięknie położony zamek w Golubiu-Dobrzyniu i bocznymi szutrami w stronę Zielenia, gdzie zatrzymujemy się na herbatę u kolegi. I tak już po herbatce wracamy do auta do Wąbrzeźna.
Pętlę zamykamy, robiąc niewiele 225 km, ale cel nasz osiągnęliśmy. Chcieliśmy po prostu na spokojnie pobyć na słońcu, pod namiotem, pogadać, porobić zdjęcia, a przy okazji wyszły różne drobiazgi sprzętowe. Te 4 dni były bardzo mile i ciekawie spędzonym czasem.



Galeria zdjęć --> tutaj



Wróć do spisu treści