1 - 2 dzień - Wyprawy rowerowe

Idź do spisu treści

Menu główne:

1 - 2 dzień

Wyprawy z dziećmi > Gurkenradweg 2015


Gurkenradweg - lipiec 2015



Mamy zaledwie 5 dni wolnego i postanawiamy przełożyć planowaną na sierpień wyprawkę na teraz. Taki spontan. W głowie świta pomysł, aby zobaczyć Spreewald i trasę ogórkową (Gurkenradweg). Symbolem trasy jest ogórek jadący na rowerze. Trasę nieco modyfikujemy, rezygnujemy z Cottbus, ponieważ zauważyliśmy, że w dużych miastach z dziećmi źle się czujemy na wyprawie. Wyjeżdżamy w piątek po pracy późnym popołudniem. Wieczorem dojeżdżamy do mety (ledwo 50 km od granicy), która okazuje się być lasem, a nie kempingiem jak planowaliśmy. Nie mając GPS-a ani zbyt dokładnych map, nie możemy trafić na kemping. Ale nic strasznego, spać jest gdzie.




Dzień 1 - (Alt Schadow-Lübben) - 50 km:

Rano się pakujemy i podjeżdżamy autem do kempingu, na którym możemy zostawić je za darmo na parę dni. Ruszamy z Alt Schadow. Idzie pięknie, nastroje dobre. Pogoda ok 25 stopni. Już obok kempingu przechodzi trasa Gurkenradweg. Ona jest naszym celem. Nie za długa, akurat na parę dni, pętla czeka. Karolina jedzie samodzielnie, chociaż hol w razie potrzeby jest. Przy napotkanym jeziorze w Gross Leuthen robimy przerwę obiadową. Dzieci zażywają kąpieli. Najmłodszy Michał wręcz szaleje na widok wody, zaczyna kąpiel w bodziaku, a kończy na golasa. Nie chce z wody wyjść, tak mu dobrze. Po kąpieli dzieci zjadają swoje porcje obiadu w ilości takiej jak dorosły człowiek. Sprawdza się moje zapotrzebowanie na wielki garnek i niski palnik. Później dojeżdżamy do miasteczka pełnego kanałów - Schlepzig. Są też śluzy. Jedna ze śluz obsługiwana jest ręcznie przez naszego rodaka. Łódki, kajaki, łodzie, różne takie pływające ustrojstwa. Na łodziach odpychanych kijami zrobione przenośne restauracje. Kupuje się obiad w restauracji na lądzie, a potem się wsiada i zamówienie zjada na łodzi... Michał ciekawy świata mało nie wpadnie do wody, albo też na głowę nie zwali sobie wioseł od kajaków. A sprzętu wodnego dookoła pełno. Całe miasteczko tym żyje. Zagęszczenie duże - rowerów, aut, łodzi, kajaków. Obowiązkowo zaliczamy lody i jazda dalej. Mijamy kanały, jeziora, pola i łąki. Drogi różnej jakości. Gosia pięknie się spiekła "na raka". Nocujemy na kempingu w Lübben, który to wcale nas nie urzekł. Jednak po ciężkim pierwszym dniu mieliśmy ochotę na kąpiel, dlatego się na niego decydujemy. Mimo hałasu panującego na kempingu wcześniej iść spać.



Dzień 2. Lübben - Burg - 43 km:

Po obfitym śniadaniu ruszamy w drogę. W planie jest miasteczko Burg, w którym trwa festiwal ogórkowy. Droga do miasta to zaskoczenie. Raz asfalt, raz leśna droga, a nawet płyty betonowe. Jedziemy po wale wzdłuż rzeki, obok wału las, pola, błoto. Jak na Niemcy zaskakujące klimaty, czujemy się prawie jak w Polsce. Przed Burg zatrzymujemy się na kąpiel w jeziorze, robimy przerwe na obijanie się. W Burg sprawdzamy kilka smaków ogórków oraz lodów. Trasa wije się tak, że ją gubimy, pogoda się zmienia, robi się "w kratkę". Oznakowanie trasy uważam za słabe. Szukając noclegu postanawiamy rozbić namiot przy śluzie, gdzie właśnie zwijają swój namiot jacyś młodzi Niemcy. Klimat fajny, choć ciągle pada.


 
 
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego