Menu główne:
Pojezierze Brodnickie i Lidzbarskie oraz kawałek Drwęcy -
3. dzień
Noc była chłodniejsza, ponieważ rano jest trochę szronu, a nad jeziorem unosi się dająca tajemniczy klimat mgła. Ognisko także rano na rozgrzewkę, śniadanko i oczywiście herbata z termosu. W tej temperaturze już widać słabą skuteczność kuchenki gazowej, woda długo się gotuje. Oczywiście czekoladki w mleku były…
Tego dnia chcemy dotrzeć nad Drwęcę, gdzie chcemy w okolicy spać. Droga do Górzna jest drogą kamienistą, super nadaje się do testu sprzętu, czy coś puka, lub odpada, odkręca się.
Bocznymi drogami docieramy do ruin zamku w Radzikach. Tam w ruinach zjadamy obiad -
Długo jedziemy przez las i docieramy do idealnego miejsca przy moście nad rzeką Drwęcą. Oczywiście rozpalamy ognisko. Bardzo dobrze, żeśmy je rozpalili, bo temperatura wieczorem znacząco spada. Na krótki rękaw T-
4. dzień
Rano jak wychodzę z namiotu oczom nie wierzę. Wszystko jest delikatnie białe, pokryte szronem. Rowery, namiot, trawa. A rzeka paruje. Zakładam długie rękawiczki. O czapce nie wspomnę.
Tego dnia rano, wychodzi co ze sprzętu jest dobre, a co wymagałoby doinwestowania. Namiot kolegi jest biały od szronu nawet w przedsionku od środka.
Kuchenka gazowa, to nawet odpalić za bardzo nie chce, robi to z oporem. A płomień taki daje, że stwierdzam, że ognisko szybko trzeba zrobić, aby się rozgrzać, a także rozgrzać nieco otoczenie butli gazowej. Tak też robimy. Od razu palnik zaczyna huczeć, jak należy. Termosy idą w ruch, czekolada z czekoladek także. Jest zimno, ale pięknie i wesoło.
Tego ostatniego dnia zmierzamy już spokojnie do mety, do Wąbrzeźna. Ale po drodze, oglądamy jeszcze pięknie położony zamek w Golubiu-
Pętlę zamykamy, robiąc niewiele 225 km, ale cel nasz osiągnęliśmy. Chcieliśmy po prostu na spokojnie pobyć na słońcu, pod namiotem, pogadać, porobić zdjęcia, a przy okazji wyszły różne drobiazgi sprzętowe. Te 4 dni były bardzo mile i ciekawie spędzonym czasem.