Menu główne:
Fünf Flüsse Radweg -
3. Dzień: Etzelwang -
W nocy pada deszcz. Rano jest pochmurnie, ale bez deszczu, więc możemy ruszać. Przed tym jednak jak każdego następnego poranka Jurek jedzie po świeże pieczywo. Bardzo smakuje nam też sok pomarańczowy, którego pijemy w dużych ilościach. Codziennie rano będzie już jeździć po świeże pieczywo i ewentualnie sok.
Ścieżka się wije po małych pagórkach, ale jest pięknie położona. Sulzbach-
Jadąc dalej zupełnie nie wiemy jak przegapiamy jeden znak i przez to jesteśmy dosłownie w polu.
Przed miastem Amberg kupujemy podpórkę do roweru. W Amberg panuje duży ruch, więc uciekamy z miasta i próbujemy znaleźć nocleg. Niestety ani w Amberg ani w okolicy nie ma kempingu. Nikt nam za bardzo nie chce pomóc. W końcu w bardzo podłych nastrojach i zmęczeni okropnie prosimy jakiegoś rolnika (5 km od Amberg), żeby nam pozwolił rozbić się u niego w ogrodzie. Z niewielkim wahaniem, ale na widok marudzącego Michasia pozwala, pod warunkiem, że rano szybko znikniemy.
Tak więc metoda na dziecko podziałała. Ale nie było to przyjemne zakończenie dnia. Nauczka dla organizatora, aby wcześniej się rozglądać póki nie jest się tak mocno zmęczonym. Kolejne dni pójdzie lepiej. W nocy pada.
4. Dzień: wioska za Amberg -
Wyspani wsiadamy na rowery i jedziemy do Rieden. Ponieważ wczorajszy dzień był nieplanowo za długi i trochę męczący, ten dzień robimy dużo lżejszy. Jedzie się super dobrze, nie jest ostro pod górę, Karolcia jedzie sama. W lesie co rusz zatrzymujemy się na poziomki. Młody śpi w przyczepce. Niemal idealnie.
Po drodze standardowo zatrzymujemy się na placu zabaw. Gdy dojeżdżamy do Rieden na kemping (13 Euro) jest jeszcze wcześnie, więc udajemy się na oglądanie miasteczka oraz zakupy jedzeniowe. Nadrabiamy przyjemności np. lody, za wczorajszy dzień. Gdy wracamy niestety jest już za zimno na basen, ale co tam. Pójdziemy jutro.