Menu główne:
Trzeci cel -
Ponieważ był jeszcze czas, pojechałem sobie rowerem na Złotą Górę koło Konina, gdzie stoi nowo wybudowana wieża widokowa. Widok fajny, ponieważ ponad drzewami wszystko widać. Zdjęcie komórką więc jakość nie bardzo.
Z Karolinką miałem też czas pojeździć po okolicach, jak tylko majowa kapryśna pogoda pozwalała, tu akurat zdjęcie z parku im. F.Chopina w Koninie.
Podsumowanie:
Z weekendu jesteśmy zadowoleni i bardzo dumni z naszych pociech, z naszego postępu, małego, ale zawsze w mniejszej ilości bagażu.
Zupełnie z ciekawości tuż przed wyjazdem wszystko zważyłem.
Poniżej opis wagowy. Waga pokojowa więc trzeba jakąś małą poprawkę wziąć pod uwagę.
Przed samym wyjazdem doszły jeszcze 2 butelki piwa domowej roboty i chleba 1 bochenek.
W sumie nie znam wagi naszych rowerów. Jestem zaskoczony, że udało się pojechać bez worków i że sakwy moje tylne i przednie Gosi były niepełne. Czyli jest dużo miejsca na namiot i śpiwory. Ja wiozłem tylko 1 karimatę na przebieranie młodego po drodze, aby było na czym też usiąść. Z tyłu tylko jeszcze statyw, a z przodu wanienka turystyczna. Jak na nasze warunki, na dwójkę dzieci i chłodne dni, uważam, że to duży postęp.
Proszę nie sugerować się tym, że to jakiś wzór lub coś takiego, nam wychodzi to tak i takie a nie inne rzeczy bierzemy. Można jeszcze bardziej się skompresować. Przykładowo braliśmy inaczej płyny (zdjęcie). W wadze sakw moich trzeba brać pod uwagę fakt, że wiozłem całą kuchnię, konserwy, słoiczki dla młodego, palnik i nawet klucz francuski, bo koła od roweru Karolinki nie są na zacisk.
Mam nadzieję, że jak młody podrośnie to będzie tych rzeczy mniej.
Waga bagaży:
Jurek |
Gosia |
||
sakwy przednie |
5,7 kg |
sakwy przednie |
4 kg |