3 - 4 dzień - Wyprawy rowerowe

Idź do spisu treści

Menu główne:

3 - 4 dzień

Wyprawy z dziećmi > Bug 2011



Wyprawa rowerowa Bug 2011 - 06-19 sierpnia 2011 - 475 km




Dzień 3. - Homoty - Janów Podlaski - 40 km.


Pierwszy większy przystanek to Mielnik, gdzie zwiedzamy ruiny starego kościoła zamkowego oraz oglądamy z punktu widokowego kopalnię kredy. Zaliczamy także place zabaw. Jeden obok szkoły podstawowej, drugi w ogródku restauracji Panorama. Szczególnie spodobała nam się zjeżdżalnia wprost do wody - chociaż jej nie użyliśmy. Karolcia natomiast zakopała się w piasku i wcale nie miała ochoty jechać dalej. Przed restauracją pojawiliśmy się trochę za wcześnie, jednak jedna z pracujących tam pań dostrzegła nas i otworzyła lokal przed czasem. Zjedliśmy tam obiad i przy okazji dowiedzieliśmy się, że z powodu wysokiego stanu rzeki Bug prom w Mielniku nie działa, a w Niemirowie tylko w szczególnych przypadkach. Na miejscu przeprawy udało nam się namówić przewoźnika, że to my jesteśmy takim szczególnym przypadkiem i żeby jednak nas przeprawił do Gnojna. Po drugiej stronie spotkaliśmy samotnego sakwiarza - którego pozdrawiamy jeśli nas czyta - oraz małą niespodziankę. Trzeba było zdjąć buty i gołą stopą przejść przez rzekę. Oczywiście Karolinka była zachwycona i przechodzilismy przez tą rzekę dobre pół godziny... We wsi Gnojno mieliśmy zarezerwowany nocleg w schronisku szkolnym, lecz przybyliśmy tam tak wcześnie, że postanowiliśmy jechać aż do Janowa Podlaskiego i tam poszukać kwatery. Po przybyciu na miejsce najpierw udaliśmy się na lody, a następnie na poszukiwanie noclegu, co zresztą nie zajęło nam dużo czasu.



Dzień 4. - Janów Podlaski - Bohukały - 35 km.

Jeżdżąc po samym Janowie zrobiliśmy 15 km. Zaczęliśmy oczywiście od odwiedzenia Stadniny Koni Janów Podlaski, która tak naprawdę nie znajduje się w samym Janowie, lecz prawie 2 km od niego, w miejscowości Wygoda. Hoduje się tutaj przede wszystkim konie czystek krwi arabskiej, ale także tzw. konie angloarabskie. Jak nie trudno się domyślić cała stadnina, a konie w szczególności zrobiły na nas ogromnie pozytywne wrażenie.
Gdy już nasyciliśmy oczy pięknym i widokami, postanowiliśmy wrócić na kwaterę po nasze bagaże i poszukać jakiegoś miejsca na wczesny lunch. Jakie było nasze rozczarowanie, gdy się okazało, że w takiej miejscowości jak Janów można zjeść jedynie.... w stadninie koni. Nasze rozczarowanie łagodził jedynie fakt, że spotkaliśmy bardzo sympatycznego sakwiarza Sławka - pozdrawiamy - który pojechał z nami na posiłek, i z którym miło spędziliśmy trochę czasu. Potem Sławek pojechał zwiedzać stadninę, a my w dalszą drogę.
W miejscowości Pratulin zwiedzamy Sanktuarium unickie i udajemy się na do wsi Bohukały. Tam nocujemy w pokoju na sklepem właściciela.





 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego