1-2 dzień - Wyprawy rowerowe

Wyprawy rowerowe
Title
Przejdź do treści
Inne wyprawy > Pojezierze Brodnickie i Lidzbarskie oraz kawałek Drwęcy 2014


Pojezierze Brodnickie i Lidzbarskie oraz kawałek Drwęcy - jesień 2014



Trasa: Wąbrzeźno - Osieczek - Bobrowo - jez. Sosno - jez. Milewo - Łąkorz - Kurzętnik - Sugajenko - jez. Piaseczno k. Lidzbarka Welskiego - Górzno - Osiek - Łapinóżek - Wrocki - Konstancjewo - Golub-Dobrzyń - Sokoligóra - Piątkowo - Zieleń - Wąbrzeźno Razem 225 km/ 3,5 dnia.

1. dzień
Wyjeżdżamy trochę później niż planowaliśmy, ale mimo wszystko bardzo zadowoleni, że przed nami parę dni wspólnej jazdy rowerami. Spakowaliśmy po 2 letnie śpiwory każdy z nas i robimy jeszcze szybkie zakupy w Biedronce. Cel dzisiejszy to Brodnicki Park Krajobrazowy i gdzieś tam nocleg pod namiotem. Nie jest to daleko - ok. 50 km.
Droga asfaltowa w okolicy pojezierza Brodnickiego zmienia się w ładną szutrówkę. Nad pierwszym jeziorem, z ładnym widokiem, mostkiem i ławeczką postanawiamy odpocząć oraz się posilić. Kuchenka idzie w ruch i spaghetti szybko jest gotowe. W tych okolicznościach i przy pięknej pogodzie smakuje wyśmienicie. Leniwie jedziemy dalej nad jezioro Mieliwo, gdzie planujemy nocleg.
Pogoda jest wyśmienita, aż nie chce nam się jechać dalej, wolimy poświęcić czas na przyrodę - zwyczajnie posiedzieć i nacieszyć się piękną jesienią oraz widokiem. I tak leci nam czas do zmierzchu, jak już musimy rozbić namiot.
O 19 jest już zupełnie ciemno. Zwyczajowo wziąłem ze sobą zestaw różnych czekoladek, figurek czekoladowych świątecznych, których w domu nikt nie lubi. W tym roku wpadłem na pomysł, aby je rozpuścić w mleku. Rozgrzewam i rozpuszczam zające oraz jajka wielkanocne. Gorąca czekolada smakuje wybornie. Zwłaszcza, że temperatura na wieczór dość gwałtowanie spadła. Idziemy spać. Ja śpię w swoich znanych mi już dwóch śpiworach letnich, które na chłodniejsze dni razem dają radę. A kolega Piotr testuje nowo kupiony śpiwór z Lidla.
Ale nie jest nam dane tym razem spokojnie pospać. W nocy nadjeżdża auto i męski głos nas budzi: "Dobry wieczór, policja!". Hm, pomyśleliśmy: albo napad albo faktycznie na tym szlaku policja. Na zegarku godzina 23, a przed namiotem terenówka policji i dwóch funkcjonariuszy. Sprawdzili dokumenty oraz teren czy nie naśmieciliśmy. Zostaliśmy pouczeni, że nie można tutaj się rozbijać z namiotem. Grzecznie, rzeczowo i pojechali. Idziemy spać dalej, będąc mocno zaskoczeni nocną wizytą policji. Trochę już przejechaliśmy i w Polsce i w Europie, i tu niedaleko mojego rodzinnego miasta taka przygoda.


2. dzień
Wstajemy i od rana jest pięknie, ale chłodno. Więc termosy poszły w ruch. Gorąca herbata rano szybko nas rozgrzała. Okazało się, że przez niską temperaturę codziennie rano i wieczorem musieliśmy gotować wodę na 2 termosy herbaty.
Poranne, ostre słońce zachęca do fotografowania i nieśpiesznego opuszczania miejscówki. Skierowaliśmy się do miejscowości Kurzętnik, gdzie Piotr chciał zobaczyć ruiny zamku. Droga wije się po pagórkach wzdłuż jezior. Była piękna pogoda, ale wiał silny i zimny wiatr prosto w twarz. Doskonały test dla ubrań, jak się ubrać, aby nie zmarznąć jak wieje, a jednocześnie nie spłonąć z gorąca na słońcu. Gdzie nie ma wiatru można stać w krótkim rękawku, ale w miejscach odkrytych wieje nieprzyjemnie.
Kurzętnik nie urzekł nas swoim rynkiem, lecz ładnym widokiem z góry, gdzie mieszczą się ruiny zamku. Zakola Drwęcy są piękne. Na górze robimy sobie piknik.
Po przerwie jedziemy w stronę jeziora Piaseczno, aby gdzieś tam się rozbić z namiotem. Zajeżdżamy do kempingu i niedaleko jeziora rozbijamy namiot.
Jest okazja zrobić ognisko, upiec kiełbaski. Klimat fajny, jesteśmy sami.


Wróć do spisu treści