6-8 dzień - Wyprawy rowerowe

Wyprawy rowerowe
Title
Przejdź do treści

6-8 dzień

Wyprawy z dziećmi > Dania 2021


Dania - Legoland - lipiec 2021

Dzień 6: Billund Legoland oraz Lego House
 
Z samego rana obejrzeliśmy Lego House, które nie jest tak znanym miejscem niż zwariowany Legoland. Tutaj jest cisza, spokój i stawia się bardziej na zabawy rozwojowe. Bardzo podobało mi się to miejsce architektonicznie i designersko. A potem znów szaleliśmy do upadłego w Legolandzie.

 
 
Dzień 7: Billund – okolice Varde - 53 km
 
Pełni wrażeń pojechaliśmy w stronę Morza Północnego, które swoją obecność zaznaczało wiatrem. Jednak drogi się wypłaszczyły i jazda szła sprawniej. W wyniku tego już po godzinie 14-tej byliśmy nad jeziorem,  przy którym mieliśmy kolejny darmowy  nocleg z bazy „Shelter”. Było ciepło więc bardzo nam to pasowało. Skorzystaliśmy z obecności wody, spacerowaliśmy i oglądaliśmy ryby, które nas łaskotały i maleńkie żabki szukające drogi do wody. Mimo obecności plażowiczów nad jeziorem nie było głośno, nikt nie krzyczał, nikt nie zataczał się pijany, ani nie zaglądał do bazy noclegowej. Tym razem do dyspozycji były 3 wiaty, miejsce na ognisko, nieopodal woda bieżąca i toaleta. Za każdym razem czysto, bez kawałka szkła na ziemi.

 
 
Dzień 8: okolice Vardo – Ho - 51 km
 
Tego dnia celem było dotarcie do przedostatniego zaplanowanego do zwiedzania miejsca, jakim była latarnia w Blavand-Oksby oraz samo Morze Północne. Droga była nieco nudna, ale pod wiatr. Jakby tego było mało jeszcze swojego dostępu do siebie broniło Morze Północne zsyłając nam deszcz. Krótka intensywna ulewa nie zniechęciła nas do tego abyśmy dotarli na drugi brzeg Danii. Przybywało aut i ludzi na rowerach, widać było, że miejsce musi cieszyć się większą popularnością. Z daleka widzieliśmy już latarnię usytuowaną na wzgórzu. Gdy się do niej wdrapaliśmy, a nie było to łatwe, gdyż Duńczycy uwielbiają na dróżkach sypać kamyczki, które się ruszają pod stopami i kołami rowerowymi (zwłaszcza obciążonymi) ukazał się  nam widok na Morze Północne. Wokół latarni było trochę osób, ale na samej dużej plaży niewiele. Rowery zostawiliśmy i poszliśmy przywitać się z morzem. Mieliśmy czas na kąpiele, a także na to, aby na plaży ugotować sobie obiad w postaci spaghetti. Było sielsko, niewielki wiatr, mało ludzi. Gdzieś w tle krążyła burza, od czasu do czasu słychać było pomrukiwaniem z nieba. Ale póki nic się nie zmieniało w pogodzie to korzystaliśmy z ciszy i braku tłumów. W końcu chmury nad nami wydawały mi się na tyle podejrzane, że powoli skończyliśmy plażowanie i pojechaliśmy do najbliższego miejsca noclegowego z bazy „Shelter”. Tym razem była to duża wiata w lesie usytuowana obok wioski Ho. Okazało się, że prawidłowe miejsce pod namiot z bieżącą wodą było 100 metrów dalej, ale nam się podobała ta wiata i tam zostaliśmy. Obok była toaleta, a pod wiatą dużo miejsca.

Wróć do spisu treści