4-7 dzień
Wyprawy z dziećmi > Holandia 2019
W poszukiwaniu wzniesień w Holandii
Dzień 4: Hagestein – Krimpenerwaard – 44 km
Zaczęliśmy od suszenia niektórych rzeczy. Grunt na kempingu był tak miękki, mokry, że w czasie burzy miałem wrażenie, że namiot stoi na kałuży. W rezultacie maty mieliśmy wilgotne i trochę trzeba było je podsuszyć. Wszędzie gdzie wbijałem szpilki zauważałem, że grunt jest miękki i słabo odprowadza wodę po deszczu. Poziom wody gruntowej był zaskakująco wysoki.
Gouda, miasto znane z nazwy sera Gouda, urzekło nas rozmachem imprezy związanej z handlem sera. Festiwal sera, którego byliśmy świadkami, był fascynujący. Choć niestety było tłoczno. Jeszcze tylu serów naraz nie widziałem. A wielkości tych serów okazałe. Od tłumów to raczej uciekamy i też tak zrobiliśmy. Czekała na nas kolejna atrakcje, słynna aleja wiatraków Kinderdijk. Jest ich 19 sztuk i pochodzą z lat 1738-1740. Wiatraki coś w sobie mają, że cały czas lubię na nie patrzeć. Zwłaszcza, jak są właśnie drewniane i się kręcą. Delektowaliśmy się widokiem jakiś czas, którego niestety było za mało.
Dzień 5: Krimpenerwaard – Lekdijk – 40 km
Dzień 6: Lekdijk – Andel – 49 km
Przed nami kolejne dni, które spędziliśmy płynąc promami przez rzeki, jazdy wzdłuż żyjących kanałów rzecznych oraz w poszukiwaniu wzniesień w Holandii. I to ostatnie znaleźliśmy. Są one w rejonach wiaduktów...
Dzień 7: Andel – Hemond – 45 km
Następengo dnia spotkaliśmy zupełnie inny krajobraz w rejonie parku ”Loonse en Drunense Duinen". Są tam piaski, las i lekkie wzniesienia. Dotarliśmy nieco później do Oisterwijk, gdzie postanowiliśmy wspomóc się pociągiem do Eindhoven. Dni przesuwały się szybko, a jeszcze kawałek było. Postanowiliśmy spróbować holenderskich linii kolejowych. Akurat wjechał pociąg do Eindhoven jak tam dotarliśmy. Bez biletów za pozwoleniem konduktora wsiedliśmy i pojechaliśmy. Podróż była szybka i krótka. W Eindhoven zjedliśmy najlepszą pizzę. Stamtąd do Neuen, w kierunku miejsca, gdzie pewien okres żył i mieszkał malarz Vincent Van Gogh. Był to jeden z miejsc programu, gdzie uważam, że warto zajrzeć. I już niewiele dalej czekali na nas znajomi w Helmond.
PODSUMOWANIE
Zrobiliśmy razem 304,5 km, z czego 5 letni syn samodzielnie 190 km. Jesteśmy zadowoleni z wyjazdu, choć uważamy, że nieco nużące bywały te płaskie i proste drogi. Po tak urozmaiconych pejzażowo wyjazdach z lat poprzednich Holandia nie miała łatwego zadania, aby nas czymś zaskoczyć. Ale mimo wszystko, ta odmienność pejzażowa, spokój w ludziach oraz „kanałowe życie” nas urzekło.