1-2 dzień - Wyprawy rowerowe

Wyprawy rowerowe
Title
Przejdź do treści
Wyprawy z dziećmi > Pojezierze Drawskie 2011

Wyprawa rowerowa po Pojezierzu Drawskim 20-24.06.2011.


Dzień 1: Koszalin - Konikowo - Strzekęcino - Bukówko - 31 km


Wstajemy tego ważnego dnia i patrzymy w okna. Niestety bardzo rozczarowani, ponieważ pogoda zamiast się poprawiać tylko się pogarsza. Leje deszcz. Mimo wszystko spokojnie się pakujemy, ubieramy, wieszamy sakwy na rowerach, jemy śniadanie, potem drugie. W końcu już nie mamy co robić i trzeba startować. Wtedy wkońcu przestaje padać i wychodzi słońce. Jest! Na to czekaliśmy. Wyruszamy pełni nadziei. Droga przez miasto Koszalin przechodzi gładko, pędzimy z wiatrem do Konikowa, ledwo zajeżdżamy - znowu pada deszcz. Chowamy się w jakimś domu, do przedsionka - z dzieckiem na rowerach robimy zawsze pozytywne wrażenie i mieszkańcy wpuszczają nas do środka. Na szczęście, ponieważ jak z cebra. Pierwszy raz zostawiamy nasze rowery na zewnątrz mając nadzieje, że sakwy są na pewno wodoszczelne jak głosi producent. A my w tym czasie zajmujemy się kotem, który ku uciesze naszej córki, przyszedł na głaskanie. Po ustaniu deszczu jedziemy dalej. Niedaleko jednak zajeżdżamy znowu pędem do stacji paliw po drugiej stronie wioski Konikowo. Znowu pada. W takim tempie daleko nie zajedziemy. Przestaje i ponownie ruszamy. Tym razem chmury z deszczem dopadną nas dopiero w miejscowości Strzekęcino gdzie zwiedzamy Pałac Bursztynowy z bardzo ładnym parkiem. W tym parku nasza córka poznaje nowe zwierzę jakim jest ptak paw. Pawie są 3. Jeden z nich chodzi wokół nas i dosłownie pozuje do zdjęć. Wygląda pięknie. A Karolinka otwierała szeroko buzie i oczy, pokazując palcem na nowego zwierzaka. Od tego momentu ciągle słyszymy "duzi paw, duzi ogon". Paw zrobił duże wrażenie na córce i nie chce się z nim pożegnać. Jednak wkońcu udaje się ją nam przekonać i jedziemy dalej. Kolejny odcinek drogi do bazy noclegowej Bukówko - córka przeżywa spotkanie pawia. Docieramy do Bukówka. W pałacu w którym kiedyś była szkoła, lokujemy się w pokoju i zajadamy pyszny obiad w Sali z pięknym kominkiem. Nietypowe wnętrza, wielkie przestrzennie i mili gospodarze zapadną nam na długo w pamięci. Ponieważ jeszcze mamy czas pędzimy zwiedzić otoczenie pałacu, wieś oraz obowiązkowo plac zabaw. W drodze oczywiście nie obędzie się bez podziwiania spotkanych zwierząt, np. kury, koguty, koty, psy…

Dzień 2: Bukówko - Tychowo - Połczyn Zdrój - Zdroje - 47 km

Rano śniadanko w Sali z kominkiem w pałacu. I w drogę. Droga bardzo ładna pejzażowo, ale trochę ruchliwa. No cóż na razie tak musi być. Zatrzymujemy się na dłużej w miejscowości Tychowo. We wsi, na cmentarzu, znajduje się największy w Polsce głaz narzutowy - Trygław, zwany też Tychowskim Głazem. Obwód głazu wynosi 44 m, jest on zagłębiony 4 m w ziemię, a nad nią wznosi się na 3,8 m, jego długość wynosi 13,7 m, szerokość 9,3 m, a wagę szacuje się na ok. 200 ton. Część z przewodników tłumaczy nazwę kamienia jako pamiątkę po prasłowiańskim bożku Trygławie, którego podobno tu czczono. Przez Niemców głaz zwany był po prostu wielkim kamieniem. Ludzie którzy akurat czyszczą groby podchodzą do nas i pyją o nasze wojaże. Jest miło, biorąc pod uwagę, że to cmentarz. Jedziemy dalej. W Połczynie - Zdrój zatrzymujemy się w sklepie Biedronka, gdzie spożywamy słodkie posiłki w postaci drożdżówek i lodów. Te ostatnie są bardzo cennym lekarstwem na przeziębienie naszej córki Karolinki. Ostatni etap dnia przypomina wjazd jak w górach, bardzo ciężki. Ostatnie kilometry idziemy, ponieważ droga jest akurat w budowie. Nawet musimy przeczekać, aż drogie ubije walec drogowy. Koszmarnie nierówna droga, jednak z ciekawym przebiegiem m.in. przez podwórko gospodarcze, które dzieli tym samym na pół. Trochę nas to dziwi, lecz cóż. W końcu docieramy do agroturystyki Bukowy Jar w miejscowości Zdroje. Jest przytulna i czeka na nas pyszne jedzenie. Karolinka zjada cały talerz szynki, ogórki, trochę makaronu…. Wystarczy. A potem oczywiście jeszcze zabawa, Karolinka zwiedza całe gospodarstwo, a następnie idzie na trampolinę, która jest tak duża, że nawet z tatą może sobie skakać. Jurek miał ubaw wcale nie mniejszy niż Karolcia.
Wróć do spisu treści