1-2 dzień - Wyprawy rowerowe

Wyprawy rowerowe
Title
Przejdź do treści
Wyprawy z dziećmi > Wigry-Hańcza 2012

Wigry - Hańcza - sierpień 2012


Dzień 1. Wroczyńszczyzna - Płaska - 54km


Po raz kolejny naszą wyprawę zaczynamy od noclegu i zostawienia samochodu u naszych dobrych znajomych z Wroczyńszczyzny. Ruszamy w dobrych nastrojach, ponieważ mamy mieć towarzystwo na wyprawie. Jesteśmy umówieni z rodziną sakwiarzy z Niemiec. Jadą z dwójką dzieci, zatem towarzystwo dla dziecka powinno być super. Z tej okazji zmieniamy też rozkład trasy. Zamiast prosto nad kanał Augustowski, jedziemy najpierw do Sztabina. Jesteśmy nawet wcześniej. Niestety Niemcy nie docierają. Bardzo rozczarowani jedziemy dalej w kierunku kanału Augustowskiego.
Droga mija szybko i miło. Zjeżdżamy z asfaltu i jedziemy gruntowymi drogami przez las. Ten las to Puszcza Augustowska, kolejna puszcza z naszych wypraw wschodnich. W międzyczasie robimy przerwę na obiad w środku lasu. Ku naszemu zaskoczeniu nie ma komarów. Więc Karolinka je w spokoju. Docieramy do wioski Płaska, gdzie zjadamy obiad i szukamy miejsca na namiot. Obok knajpy jest gospodarstwo przy rozlewisku kanału Augustowskiego i na tyłach gospodarstwa rozbijamy namiot wraz z wieloma osobami, którzy też tu śpią pod namiotami. Jednak nas wyróżnia to, że jesteśmy jedynymi rowerzystami, reszta to kajakarze i samochodziaże. Karolcia od razu wskakuje do wody i nie wychodzi z niej aż do zsinienia ust. W nocy niestety ciągle wychodzi ze śpiwora głośno się przy tym awanturując, dzięki czemu ja spędzam noc nie na spaniu lecz na przykrywaniu jej.



Galeria zdjęć --> tutaj



Dzień 2. Płaska - Leszczewo - 37km

Wstajemy lekko niewyspani. Poranek zachmurzony, lekko kropi. Szybko składamy obóz i robimy śniadanie pod wiatą. Ruszamy gdy się rozpogadza. Oczywiście szybko zjeżdżamy z asfaltu i jedziemy gruntówką przez las, jakby nam było za lekko. Ale las jest piękny, a córka twierdzi, że mieszkają tam czarownice. Jednak z nich nawet leciała obok nas :) Gruntówką docieramy aż nad jezioro Wigry. Klasztor nad Wigrami osiągamy po walce z „tarką” na drodze, która do przyjemnych nie należy. Obok wejścia na dziedziniec córka dostaje od nas podgrzany obiad i stajemy się atrakcją klasztoru - dziecko przyjechało z rodzicami rowerzystami i spokojnie konsumuje obiad. Spokoju klasztoru jednak nie zakłóciliśmy. Wyjeżdżamy szukać noclegu. Ciężko nawet znaleźć sensowne miejsce. W rezultacie jednak udaje się nam dogadać w jednym miejscu na domek, z dostępem do plaży, mostku oraz rowera wodnego. Nie było nikogo tylko my. Fajnie. Udało się osiągnąć to, czego nie osiągnęliśmy w maju 2011. Dotarliśmy nad Wigry.



Galeria zdjęć --> tutaj



Wróć do spisu treści