5-6 dzień
Wyprawy z dziećmi > W foliach przez Bory Tucholskie 2016
W foliach przez Bory Tucholskie - sierpień 2016 - 280 km
Dzień 5. (30 km – Karola całość) Olpuch – Wdzydze Kiszewskie Skansen – Olpuch – Wiele
Rano wyjechaliśmy z tego pięknego miejsca i pojechaliśmy w stronę skansenu do miejscowości Wdzydze Kiszewskie. Po drodze mieliśmy drobną awarię w rowerze córki. Puściła śruba mocująca rurę podsiodłową w wyniku czego Karolina regularnie zjeżdżała coraz niżej zmieniając pozycję. Na szczęście za parę km trafiliśmy na wypożyczalnię kajaków i rowerów wodnych, gdzie taka potrzebna śruba się znalazła i mogliśmy kontynuować jazdę.
Sporo czasu oglądaliśmy i zwiedzaliśmy skansen, a Michał korzystał z pluszowej bawialni wewnątrz budynku. Spróbowaliśmy też lokalnych racuchów o wdzięcznej nazwie Ruchanki.
Tego dnia pogoda dopisywała, nie padało, świeciło nawet słońce. Wróciliśmy do Olpucha gdzie zjedliśmy przekąskę (pierogi z sarniną – pycha) w naszej znanej nam już knajpie i pojechaliśmy w stronę Wiele.
Jakoś zmęczeni dotarliśmy następnie do Wiele, gdzie znaleźliśmy bardzo tani nocleg pod dachem. Nie musieliśmy rozkładać mokrego namiotu, a mogliśmy nawet zanurzyć się w ciepłej wodzie w wannie.
Dzień 6. (43 km - Karola całość!!!) Wiele – Brusy - Płęsna
Wstaliśmy rano i pogoda nie nastrajała nas optymistycznie. Ale uzbrojeni w nasze foliówki pojechaliśmy przed siebie. Po drodze zrobiliśmy postój na przystanku. Jazda szła bardzo dobrze, ale upatrzyliśmy ogromne ilości jagód. Mimo deszczu poświęciliśmy trochę czasu na ten mój fioletowy przysmak. Smakowało wyśmienicie.
W Brusach zjedliśmy obiad w znanej nam już z zeszłorocznej Kaszubskiej Marszruty w restauracji Staromiejskiej. Wyjątkowo wcześnie dojechaliśmy do kempingu w Drzewiczu, dlatego postanowiliśmy jechać dalej.
Pod koniec dnia dopadła nas mocna ulewa. W strugach deszczu po piaszczystej drodze, dotarliśmy zmoknięci na agrokemping Płęsna.
W tych warunkach Karolina tego dnia ustanowiła swój nowy rekord wynoszący 43 km.
Wynajęliśmy domek, nie mieliśmy za bardzo ochoty na rozbijanie w ulewę i tak mokrego namiotu. Z radością dzieci wpadły i zajęły piętrowe łóżka. Cały czas padało, cieszyliśmy się, że jesteśmy pod dachem.