9-10 dzień - Wyprawy rowerowe

Wyprawy rowerowe
Title
Przejdź do treści
Wyprawy z dziećmi > Fünf Flüsse Radweg 2014

Fünf Flüsse Radweg - Szlakiem Pięciu Rzek - 5-18 lipca 2014


9. Regensburg - Bad Abbach - Krapfelberg - 32 km


Od rana straszyło deszczem, ale potem wyszło słońce. Wyjechaliśmy z kempingu i prawie od razu (po 2,5 km) zatrzymujemy się na placu zabaw. Fajny ten plac. Nam najbardziej spodobała się ręczna koparka.
Większość drogi mamy tzw. "w morde wind". W Bad Abbach robimy zakupy oraz postój na obiad (potrawka z soczewicy), ciasto, lody dla Karolci oraz grę w pink-ponga. Świetnie się bawimy, chociaż skwar niemiłosierny.
Jedziemy na kemping w Poikam, ale tam nie dość, że pełno ludzi, patelnia bez ani jednego drzewa, to jeszcze właścicielka liczy sobie za nas jak za zboże. Dlatego zmuszamy się i jedziemy dalej. Tutaj też jest szlak poprowadzony normalną lokalną drogą, co nas zaskoczyło, bo się przyzwyczailiśmy do osobno poprowadzonej drogi, ścieżki.
Na kolejnym kempingu nie ma miejsca. Dopiero w Krapfelberg rozbijamy namiot (16,5 Euro + 1 Euro/os za prysznic). Kemping obok przystani dla łódek.
Tam spotykamy sympatycznych Niemców. A że to finał Mundialu w piłce nożnej wszyscy się szybko ulatniają na mecz i piwo (a my zmęczeni spać).
Dzisiaj Karola przejechała ok 12 km, lecz ogólnie była dość marudna. Dużo rysowała i kazała sobie podczas jazdy opowiadać dużo bajek.
Na szlaku wzdłuż Dunaju panuje większy ruch rowerzystów i turystów. Wcześniej było dużo spokojniej i pusto.




Galeria zdjęć --> tutaj




10. Krapfelberg - Kelheim - Essing - 30 km


W nocy burza. Na szczęście ranek bezdeszczowy. Jurek jeszcze jedzie do Bad Abbach po bułki na śniadanie (15 km w obie strony). Startujemy.
Karolina jedzie 10 km. W Kelheim dopiero robimy większe zakupy i na placu zabaw zjadamy czereśnie oraz litr lodów. Kelheim takie sobie, dlatego jedziemy dalej. Widoki są coraz ładniejsze.
W Essing przez przypadek zjeżdżamy ze ścieżki rowerowej i okazuje się, że odkrywamy najpiękniejsze miejsce naszej wyprawy. Jak się okazuje to od zdjęcia tego mostu i gór za nim Jurkowi zaświtał w głowie pomysł wyprawy tym szlakiem. Widok zapiera mi dech w piersiach. Cieszę się bardzo, że tu jestem. Nie ma ludzi, cisza i spokój i ten widok. Stary drewniany most, a w rzece już Altmuhl pływają sobie duże pstrągi.
W tym miejscu orientuję się, że moją komórkę zostawiłam "na ładowarce" na poprzednim kempingu. Wizja utraty telefonu skutecznie psuje mi humor.
Karolina cały czas nas zamęcza bajkami: opowiada albo ona albo Jurek, czasami ja. Mamy już dość czasem tego wymyślania. Na kempingu (15 Euro) dopada nas deszcz, także namiot jest rozkładany w biegu a tropik zakładany jak dzieci już siedzą w namiocie.
Gotujemy po raz kolejny spaghetti bolonese i popijamy piwem.
Na kempingu miła Pani podrzuca Jurka samochodem po telefon, więc ja jestem zachwycona zachowaniem tutejszych ludzi, że nie zwracają uwagi na pozostawiony telefon. Wieczorem Jurek jedzie jeszcze rowerem na zdjęcia Essing. Zachód słońca jeszcze bardziej upiększył ten widok. Jurek nie może się nasycić, nacieszyć, również tym, że miał z kim się tymi widoki podzielić.





Galeria zdjęć --> tutaj



Wróć do spisu treści